Będąc w Bułgarii, przeżywałam stres, bo każda rozmowa była przerywana. Zadzwoniłam do T-Mobile i usłyszałam, że to wina mojego telefonu... . Okazuje się jednak, że wiele ludzi z tej sieci ma rozmowy przerywane w Polsce, nie tylko za granicą. Mnie poradzono zmienić nowy telefon, bo to wina aparatu. Horror. Cynizm tych ludzi powala. Na granicy w Medyce, po stronie polskiej musiałam wejść na chwilę do sieci, by pokazać wątpiącej celniczce kod QR. Naliczono mi prawie 300 zł, /20% mojego świadczenia /zabierając wiekowej, osobie niepełnosprawnej ostatni grosz. Rozmowa z nimi czy tzw. reklamacja nie ma sensu, bo cwaniaczek ma takie argumenty, że brak słów. Moje zmagania z routerami to cyrk, ale ten ważniak swoje wie, a prawo polskie go nie obowiązuje, twierdzi. Można wg niego zwlekać z odpowiedzią nawet 2 miesiące, jak było po moim zgłoszeniu. Oni mają swoje prawo, twierdzi wielki pseudo - ekspert..., a wg mnie raczej uzurpują sobie prawa do wydzierania nam, naiwnym abonentom, zwłaszcza bezradnym, każde pieniądze. Wyjść w trakcie trwania umowy to pozbawienie siebie środków do życia na długo. Wiem, że można na nich donieść i to trzeba zrobić, bo są w państwie unijnym i fakt, że są niemieckim operatorem nie zwalnia ich z przestrzegania prawa. Tacy wcześniej czy później skończą tak jak TPSA i inni cwaniacy, ale najpierw się nachapią na manipulacjach i wyzyskiwaniu klientów. Nie mieści mi się w głowie, że naprawa gwarancyjna musi być poprzedzona opłaceniem uszkodzenia mechanicznego, którego w obecności klienta nikt nie stwierdza. Doszliśmy w Polsce do etapu, w którym pierwszym zadaniem jest ostrożność w zawieraniu umów, a wypuszczanie drugim uchem zalet operatora głoszonych na stronach i przez tzw. konsultantów obowiązkiem. Zwłaszcza, gdy reprezentują obce państwo.
Zaletybrak
Wadysame wady
MiejscowośćJastrzębie-Zdrój
