Listę hoteli otrzymaliśmy dopiero w dzień wylotu po kilku telefonach i mailach. W ogólnym opisie wycieczki podany był 'nocleg w hotelu w Delhi', natomiast nocleg był w innym mieście godzinę drogi od Delhi. Z 5-ciu podanych hoteli zgadzały się tylko 2.
Pierwszy dzień to zwiedzanie Delhi, podczas zwiedzania mieliśmy się zatrzymać pod Bramą Indii, czego nie zrobiliśmy, a pomnik ten to jeden z ważniejszych atrakcji miasta. Męczący pierwszy dzień, podczas którego nie było zapewnionej przerwy na obiad, dostaliśmy jedynie 15 minut czasu wolnego w centrum miasta, które wystarczyło tylko na przedarcie się przez tłum do bankomatu.
Podczas zwiedzania innych atrakcji również mieliśmy jedynie 15 minut czasu wolnego, w większych miejscach pół godziny, co było zdecydowanie za krótko, by spokojnie obejść atrakcję, porobić ciekawe zdjęcia i podziwiać miejsce. Czasem staliśmy w mocnym słońcu słuchając pilotki, dla osób starszych musiało być to na prawdę męczące, można było przekazać więcej informacji w autobusie, tymbardziej jeśli atrakcją była tylko jednym punktem i następnie każdy indywidualnie szedł ją obejrzeć, jak np. nagrobek Gandiego.
Podczas całej podróży mieliśmy 3 przewodników lokalnych, z których tylko jeden w Mandawie faktycznie był zaangażowany, pozostałych dwóch w Janpur i Agra byli obecni tylko dla pozorów. Przewodnik w Janpur był po prostu znajomym pilotki, natomiast głos przewodnika w Agrze usłyszeliśmy dopiero na końcu, kiedy próbował sprzedać nam pamiątki.
Kilka rzeczy więcej można było lepiej zorganizować, jednak przejdźmy do meritum.
Lot powrotny był zaplanowany na godzinę 8 rano w piątek. Nie było z nami pilotki, ponieważ kontynuowała podróż na południe Indii z kilkoma osobami, które wykupimy dłuższą wycieczkę.
Samolot jeszcze na płycie lotniska musiał zawrócić, bo miał problemy z hamulcem postojowym. Czekalismy w dusznym samolocie bez klimatyzacji przez 3,5 godziny.
Po jakimś czasie zabrano nas do hotelu, około 19 wieczorem dostaliśmy informację, że lot odbędzie się o 6 rano kolejnego dnia. O 1 musieliśmy wyjechać z hotelu, żeby na lotnisku dostać bilety itd. Oczywiście lot o 6 rano się nie odbył, dopiero później otrzymaliśmy informację, że lot odbędzie się o 7.30. Osoby które miały z nami lecieć pochodzenia azjatyckiego zaczęły się awanturować, my byliśmy już zmęczeni i zestresowani. Lot o 7.30 się nie odbył, mijało już 8 godzin bez zapewnionej dla nas wody czy jedzenia. Musieliśmy się skontaktować z ambasadą, bo nikt się nami nie interesował, dopiero po interwencji ambasady dostaliśmy wodę i jedzenie. Od Itaki żadnego kontaktu, byliśmy sami bez polskojęzycznego pilota (który w teorii miał się nami opiekować przez całą podróż!). Pomagał nam pilot litewskiej Itaki, który miał być w tym samym samolocie ze swoją grupą, natomiast pilotka, która powinna być z nami poprosiła nas o pomoc osobom starszym, które nie znają angielskiego. Około godziny 10, po 8 h na lotnisku lot odwołano. My w 4 osoby zdołalismy zorganizować sobie powrót na własną rękę, bo mamy ważne zobowiązania i musielismy wrócić do Polski, reszta grupy została na lotnisku, następnie otrzymaliśmy wiadomość, że znów ich wiozą do hotelu i następnego dnia mają mieć lot linia Air India do Kopenhagi, następnie do Warszawy polskim Lotem.
Zostaliśmy zostawieni sami sobie przez Itakę.
WadyWszystko
