Organizacja woła o pomstę do nieba. Firma wykazuje minimum wysiłku organizacyjnego i finansowego, zapewniając absolutne minimum , nic ponad to, co było w umowie, nawet jeśli to by jej nic nie kosztowało, jak np. ryba na kolację wigilijną. Za najmniejszy drobiazg trzeba było płacić dodatkowo. Pilot od razu wykluczył możliwość uczestniczenia w niektórych wycieczkach fakult., bo w jego opinii, nie były atrakcyjne, np. do Tulum, która nas interesowała. Spacer po kolorowych miastach Meksyku tylko w nocy, kiedy są tłumy i nic nie widać, za to w czasie dnia mnóstwo aranżowanych odwiedzin w sklepach, np. z pamiątkami, alkoholem x3, obsydianem, srebrem, dewocjonaliami, wyrobami skórzanymi, magnesami. Pilot od pierwszych minut kreował poczucie zagrożenia w Meksyku, że wszyscy chcą nas oszukać, łącznie z bankomatami i bankami, nie mówiąc o kantorach i tylko u niego można bezpiecznie wymienić pieniądze. I wszyscy wymieniali, przynajmniej do połowy wyjazdu, choć kurs był najgorszy z możliwych, tj. 17 peso za dolara, nawet w sklepach i hotelach najczęściej wynosił 18 lub więcej. Mamy też pisemne potwierdzenie, że firma rezerwowała dla nas pokoje w „standardzie Rainbow”, o obniżonej jakości, np. z fatalnym widokiem, itd. Do lepszego widoku dopłata 80 $/noc. Do tego niemal w każdym hotelu nie zmieniali pościeli po poprzednich gościach.Zaletykraj, przyroda, szybkie wydawanie kluczy do pokoi hotelowych
WadyMnóstwo, ale największa to egocentryczny pilot, który z byle drobiazgu (uwagę, prośbę, propozycję) robił awantury, a potem przed całą wycieczką potępiał delikwenta. Jego gniew wzbudziły np. dwa pytania na temat Meksyku (np. o nazwisko prezydenta kraju), na które nie znał odpowiedzi i po których oskarżył nas o spisek przeciwko niemu, a następnego dnia całą wycieczkę nazwał niebywale agresywną. Innym razem rozgniewał się, że, gdy spał, poprosiliśmy kierowcę, o zwiększenie głośności filmu. Grzmiał wtedy (według świadków), że to on rządzi głośnością. Takich przypadków było wiele, ale najgorsze było to, że namówił świadka do zmiany zeznań co do przebiegu kradzieży naszego aparatu w ten sposób, żeby wykazać moje zaniedbanie. Gdy świadek opowiadał nam zaraz po kradzieży, jak inny uczestnik wycieczki wyjął go z luku i porzucił na jakimś siedzeniu, skąd zniknął później, długo nie mógł zrozumieć, jak można wyjąć cudzą rzecz z luku i nie odłożyć na miejsce i bardzo nas wspierał. Po rozmowie z pilotem zmienił zdanie o 180 stopni. Bardzo nas to wtedy zastanowiło, bo wydawało nam się, że okoliczności kradzieży nie będą miały wpływu na ewentualne odszkodowanie od firm ubezpieczeniowych. Zaczęliśmy więc się dowiadywać o odpowiedzialność firmy i okazało się, że w przypadku kradzieży w samolocie Rainbow może za nią odpowiadać finansowo. I tak, dzięki panu pilotowi, wiemy do kogo zwrócić się o rekompensatę.