Wsiadłam do pociągu i po chwili zapytałam konduktora czy mogłabym kupić bilet - zamiast biletu dostałam mandat na tej samej stacji co wsiadłam. Co lepsze, konduktor najpierw chciał mi sprzedać bilet, a później zmienił zdanie - odwołanie się nic nie dało, a konwersacja z osobami tam pracującymi wskazywała na to, że nie potrafią oni nawet logicznie myśleć i czytać ze zrozumieniem. Liczy się tylko zdzieranie pieniędzy, nieważne jakim sposobem. Wadyoszuści, chamy, naciągacze, ludzie nie mieszczą się w pociągach, opóźnienia, nieprzyjeżdżające pociągi, brak komunikatów o opoźnieniach