Wyjazd, listopad- grudzień 2018, hotel Royal Bech , Nosa Bay, Madagaskar,
wielka porażka, zmarnowane 2 tygodnie, dlaczego nikt z biura Itaki nie uprzedził, że wyjątkowo należy dobrze przygotować się jeżeli chodzi o sprawy żołądkowe, w tym czasie kiedy byłam z mężem w tym hotelu 90 procent wczasowiczów chorowała, co można z powodzeniem nazwać " zemstą lemura".Nie była to wina wody tak jak wcześniej sugerowano,my z mężem piliśmy tylko wodę kupowaną, butelkową a jeszcze na samym początku mieliśmy wodę przywiezioną specjalnie z kraju, większość nas nie po raz pierwszy wyjeżdża tak daleko w egzotyczne kraje ale nikt nigdy tak nie chorował, rozwolnienie, wysoka gorączka ( 39-40 stopni), wymioty, dreszcze i tak przez 3-4 dni, potem bardzo duże osłabienie i wstręt do wszystkiego.Wizyty lekarskie. Może to poświadczyć rezydent.Nie pomógł alkohol przywieziony ze sobą, żadne leki, było fatalnie skoro turystami byli lekarze i nie mogli dać sobie rady.
Nawet ci co byli tylko 8 dni, cieszyli się, że nie zachorowali to po powrocie do kraju pisali smsy, że w kraju dopadła ich choroba. Byli tacy co wytrzymali 2 tygodnie a ostatniego dnia w czasie wyjazdu była masakra. Jak wyglądały toalety w tych starych samolotach i jak śmierdziało to można sobie wyobrazić. Jeszcze Itaka zafundowała nam nie zapowiedziane lądowanie w Atenach mimo zapewnień, że lot jest bezpośredni. Co to za tłumaczenie pilota, że na Madagaskarze było za gorąco i nie można było zatankować!!!! A może chodziło o wysadzenie drugiego pilota w Atenach!!!!!Oszukaństwo. Nie polecam nikomu tego hotelu ponieważ jest bardzo ale to bardzo hałaśliwy. Co mnie obchodzi , że właścicielem jest Włoch. Ja płacę za komfort w 4,5 gwiazdkowy hotel, za wypoczynek, za ciszę a nie za potężny hałas na plaży i nie interesuje mnie kto jest właścicielem hotelu. Prośby skierowane do animatorów o wyciszenie dudniących cały dzień na plaży głośników nie przynosiły żadnego rezultatu. Oni po prostu puszczali dla siebie tak głośną muzykę, przy której sami bawili się. W innych hotelach tego nie było mimo,że był niższy standard. Odnośnie jedzenia, to można było zjeść dobrze jak przyszło się punktualnie o wyznaczonej godzinie na kolację.Była nawet przez ten czas menadżerka, która stała przy wejściu i pilnowała porządku. Po upływie około godziny już nie było menadżerki a za to były resztki jedzenia. Tak samo było na śniadanie.
Jeżeli chodzi o obsługę to oceniam jako dobrą i tą w pokojach , i starającą się na stołówce. Ale nie dla obsługi tam przyjechałam. Jedynym kolorytem była rodzina lemurów, która mieszkała przy hotelu i często była gościem na stołówce. Jeszcze raz nie polecam tego hotelu!
No i "prosząca kasa" na lotnisku w Nosa Bay, porażka, nie dawać nic, i tak zostaniecie obsłużeni jak ci co dali pieniądze do paszportu, jeszcze nigdy, nigdzie z taką sytuacją nie spotkaliśmy się, może poza małymi wyjątkami na Zanzibarze, ale to pikuś w porównaniu z Nosa Bay.ZaletyBezpiecznie poza hotelem, wszędzie można bez obawy pójść, wszędzie obejżeć, nie ma żebractwa.
WadyPiasek na plaży przy hotelu nie jest taki biały jak wynika z opisu, jest ale na innych plażach.
Hałaśliwy hotel, bardzo hałaśliwy!!!!!